Biłgorajskie Agnieszki i Irka

Trochę to było na wariackich papierach. Chwilę przed ślubem Agnieszka i Irek postanowili mieć fotografa, a ja postanowiłam że będę fotografować śluby. Nie było czasu na ustalanie szczegółów, na poznanie się, dostałam termin, miejsce, godzinę. Dzień wcześniej kurier dostarczył mi nowy aparat, nowy obiektyw, nową lampę. Tydzień wcześniej zaczęłam kurs fotografii ślubnej w Warszawie w Akademii Foto. Dostałam wytyczne o złotych momentach, ogarnęłam urządzenia, google maps i wio na Biłgoraj. Tam też byłam pierwszy raz. Stres został w Puławach na szczęście.
Najpierw poznaje się rodzinę. Zaraz wszyscy mówili mi na ty a ja poczułam się jak między swoimi.
Potem poznałam już na sali wodzirejów a dokładniej Oprawę Muzyczną Imprez Witold Ślimak, tu jest ich facebook a tu strona www . Maszynę konsolę mają zmyślną, dymią, ognie puszczają, bo zespół tworzą we dwoje Pan i Pani Ślimak.
Swoją pracę zaczęłam koło godziny trzeciej popołudniu, nie liczę dojazdu, skończyłam koło pierwszej, bardzo byłam rada że nocleg mam i to w tym samym budynku co impreza. Oni musieli być na sali trochę wcześniej, rozkładanie konsoli, świateł trochę trwa. Nie wiem o której skończyli, ja już twardo spałam, gdzieś nad ranem, zapewne świtało, wiem ze musieli to spakować i zasuwali jeszcze do domu (ponad 100 km). Do tej roboty trzeba mieć zdrowie.
Nu a co do ślubu, udał się. Ten pierwszy raz zaliczyłam, już wiem trochę więcej. Może też miałam duże szczęście co do pary. Specjalnie nie wymagali, sesję zrobiliśmy w między czasie, podczas krótkiej wizyty u seniorki rodu. Chałupa i stodoła okazała się idealnym tłem, do prostych zdjęć, skojarzyły mi się z klimatem monideł.
To na tyle, z punktu marketingowego absolutnie absurdalny post. Powinnam smarować coś o romantyczności, nastrojowości itede. Napisze jako wniosek jedno, jeśli planujesz wesele nie oszczędzaj na muzykantach.















Komentarze

Popularne posty